Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiatrak — tamten na górze, ten, że nie ma góry, w dole między lasami; stąd naturalnie wiatrak jego stoi, tamten się obraca, a wiatraki na wieki łaskę straciły i t. p.
Inny biega i szuka myśli, słów, wyrażeń, żeby je przedać za swoje, ukradłszy wprzódy komu. Słyszy kogo ganiącego teatr i jego sztuki, nazajutrz zaraz idzie na wieczór, wprowadza rozmowę o teatrze, aby się popisał wczoraj ukradzioném zdaniem, i nie umiejąc go poprzéć, dziwi się bardzo, że nikogo nie przekonał. Cóż to się dopiéro z nim dzieje, jeżli ukradzionemu, przygotowanemu zdaniu przeciwne usłyszy. Okropna walka i niepewność, — oba zdania równie mu się zdają dobre do wzięcia, choć są sobie przeciwne, kręci się, myśli, otrząsa i idzie daléj. — On chwyta całe myśli, co do słowa i pakuje w swoję rozmowę, zbiéra swój zapas umysłowy jak ubogi gałgany po śmieciskach. I jego téż głowa podobna jest do sukni nędzarza, zszytéj z kawałków, które się raz piérwszy tak blizko spotkały.
Tacy to ludzie namiętnie lubią przysłowia, które gotowemi będąc do użycia, dając się stokroć nakręcić, bardzo im posługują. Gdzie niéma myśli, tam może być przysłowie, — jest to bardzo wygodnie i dlatego zapewne przysłowia zowią mądrością narodów, chociaż one wcale co inszego dowodzą.
Znałem osobliwszą małpę, która usłyszawszy zdanie jakie, myśl, sposób mówienia, nie daléj jak w kwadrans powtarzała je przy tych samych osobach, które tylko co toż samo z innych ust słyszały.
Z téj rasy ludzi trafiają się indywidua, postrzyżone na literatów — jest takich bardzo wielu, kompilatorowie i erudyci prawie wszyscy, prawie wszyscy tłomacze, i wielu nawet oryginalnych pisarzy, którzy wąchają tylko, skąd ich zaleci nowa jaka forma stylu, nowy jaki talentu charakter; — jak tylko Mojżesz drugi różczką jeniuszu ze skały wyprowadzi źródło, oho! już oni wszyscy są około téj wody! piją, piją, bełcą, rozlewają; stawiają na strumyku mosty, tartaki, folusze, zapuszczają sieci, kąpią się, noszą wodę wiadrami, bieg jéj zwracają i kręcą na swoje pola, — słowem używają tego daru; ale zapytaj ich o źródło, jak go dobyć i skąd? tego się od nich nie dowiész! Biédny Mojżesz, sam się téj wody nie napije, sam jéj nie użyje, pasorzyci mu ją wydrą!
Prawie zawsze na czele szkoły stoi jeniusz, lub talent wielki, jego naśladowcy są to małpy, przywłaszczają sobie formy, manierę, zdanie, sposób widzenia i piszą. Czasem nawet bardzo znośnie dobierają kawałki, z których szyją; ale zawsze poznać można łataninę od tego, co jest z jednéj sztuki jednym ciągiem uszyte.
Mieliśmy tego świéży i uderzający przykład z Sir Walter Scot-