Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Nowele, Obrazki i Fantazye.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ogniem wystrzałów działowych i pożaru, rzucających gorące światło na cały obraz. Żołnierze idą do szturmu, widać wodza zachęcającego ich i mówiącego im — naprzód! Turków broniących się zajadle na wyłomie. Wszystko to w czarnych a wyraźnych grupach maluje się na tle ognistém. Wpatrując się w obraz téj walki nocnéj, przy któréj płomieniach niknie blask świecącego spokojnie w obłoku księżyca, czuć się daje przerażająca prawdziwość, z jaką malarz oddał tę walkę, któréj tylko brakuje głosu, aby całkiem ożyła. Długo patrząc, zdawało mi się, jakbym słyszał wystrzały i krzyki i mimowolnie podniosłem oczy na malarza, który z fajeczką wojskową w ustach, spokojnie kończył wściekłego Turka, wspominając sobie może, że nie jednéj podobnéj walki był uczestnikiem i świadkiem. W tém zapewne jest tajemnica prawdziwości obrazu; któż lepiéj odmaluje bitwę nad tego, który był w niéj?
Wzięcie Achałcyku zachwyciło mnie. Większy obraz, kończący się jeszcze i stojący na kozłach, o bardzo wiele zdał mi się przewyższać ukończony mniejszy. Artysta w nim jeszcze śmieléj rzucił ogień i łunę na niebo i pejzaż, a walkę zażartszą jeszcze wystawił.
Poniosłem oczy z téj sceny na całkiem inną, wszakże na drugą bitwę, odległą od téj o kilka wieków, bitwę pod Grunwaldem. Chwila obrana nie zdaje się być bardzo korzystną. Można było w téj walce stanowczéj i pamiętnéj obrać inną, daleko bardziéj ożywioną, stosowniejszą niezaprzeczonemu talentowi artysty. Lepiéj może było wystawić sam ogień walki na skrzydle lewém lub jeden z epizodów dość obszernie opisanych w kronikach, to mnóstwo powiewających krzyżackich chorągwi z tylą godłami i herby, zamięszanie, w którém wodzowie sami się znajdowali, i bohaterów tego dnia: Jagiełłę, Witolda, Zyndrama Maskowskiego, nie patrzących na trupa Ulrycha Jungingen, nie słuchających obelg Markarda Salizbach i Sumberga, lecz walczących i nadstawujących piersi, w pojedyńczym boju, jak prości żołnierze. To charakteryzuje wiek i wojnę owych czasów, lepiéj daleko, niż zimna chwila rozwiązania dramatu, wobec trupa Mistrza i upokorzonych książąt Szczecina i Pomorza.
Ztémwszystkiém mimo niekorzystnie obranéj chwili, co może być nie winą artysty, lecz tego, co nie mając wyobrażenia zbyt dokładnego rzeczy, żądał obrazu i zmusił artystę do wystawienia tego właśnie momentu, jestto piękna karta historyczna, chociaż zimniejsza, niżby być mogła, gdyby to była bitwa, nie po bitwie. Dodajmy, że pejzaż, domyślony tylko, nie odpowiada dokładności, z jaką wykonane są stroje.