Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 03.djvu/064

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

błogosławieństwa Bożego mieć nie będzie... Mówią, że i króla uwiódł, do zamachu na prawa duchowieństwa i rycerstwa nakłaniając. Tem go zgubi. Chcąli panować, szanować muszą co ojcowie ich i oni zaprzysięgli.
Z czułością potem rozpytywać począł o królewiczów.
— W Pradze — rzekł — zatrzymać mnie chcieli. Znalazłbym był tam na starość spokój i chleb i poszanowanie u ludzi, ale tu mnie moja bursa, moje kościołki i probostwa, moje pozaczynane budynki i fundacye, moja kronika i regestra ciągnęły. Serce moje zostało przy akademii, gdym jechał do Pragi, i za żadne skarby świata nie byłbym tam pozostał. Tu kości moje chcę położyć, a rychło, rychło im i mnie spocząć potrzeba... Znużonym się czuję, drży pióro w ręku, myśli się plączą. Tyle do uczynienia zostało, a czasu tak nie wiele... Za życia spuściznę chcę zdać w takie ręce, aby marnie nie zginęła.
Wrócił potem do Kallimacha.
— Olbracht łaciną będzie zdumiewał — rzekł — skorzysta przy takim mistrzu niewątpliwie, ale co z nią razem od niego weźmie — balsam, czy truciznę?
Podniósł ręce spracowane do góry.
— Uczeni są, pięknych słów ludzie, ale z pogańskiego świata ciągną soki, nim żyją i o Chrystusie zapominają. Horacy im milszy od św. Chryzostoma, Virgillego wolą niż św. Augustyna, Senekę niż św. Pawła! Chrześcijańscy pisarze złą łaciną dobre myśli wyrażają; oni doskonałą płochemi nas zarażą.
Splunął Długosz.
— Księgę całą miłosnych wierszy napisał wasz Kallimach, dzieci królewskich nauczyciel, nauczy więc je też przedwcześnie cielesnym żądzom hymny śpiewać i w nich się lubować, quod Deus avertat!
Słuchałem nie śmiejąc wtrącić słowa, gdy ks. Długosz z boleścią jakąś znowu do chłopiąt wrócił i boleć nad niemi zaczął.