Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 03.djvu/042

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stratą i upokorzeniem, o które część rycerstwa obwiniano. Kaźmirz sam mało w tem stanowił, nie pragnął wojny, lecz byłby w niej wytrwał, gdyby nie doradzcy bojaźliwi. Źle czy dobrze się stało, Bóg wie jeden.
Król był tem mocno przybity, lecz nie dawał poznać po sobie.
Kaźmirz przybył cicho, obawiając się gniewu ojca, rachując na matkę, nie śmiejąc się tłómaczyć, sądząc, że będzie strofowany surowo, ale król go przyjął czule, pocieszająco, bez narzekań spóźnionych na to, co się dokonało.
Z Węgrami postanowił wejść w układy; trudności wojennej wyprawy, do których sił potrzeba było znacznych, teraz się dopiero czuć dawały. Wziąć ją na barki nie mógł król, i dlatego zachował się obojętnie, odkładając wszystko na przyszłość.
Próba ta z młodym królewiczem była stanowczą dla niego; przekonali się oboje rodzice, iż nie był wcale zrodzony do zdobywania państw. Sława rycerska, królowanie, nie pociągały go bynajmniej. Powracał znużony, smutny i znękany, a nie odzyskał zwykłego swego humoru i spokoju, aż gdy znowu z Konarskim nie wymodlił się w katedrze, w kaplicy i we własnej izdebce, w której miał klęcznik przybrany zamiast ołtarzyka.
Zdrowie też jego nakazywało go oszczędzać. Biały był i delikatnej cery jak dzieweczka, aż nadto świeży i żywy rumieniec lice te krasił, oczy były pełno ognia i życia, ale sił miał niewiele, męczył się prędko, oddech naówczas miał przyśpieszony i kaszel go męczył po nocach.
Niespokojna matka przypisywała to do przesady posuniętym praktykom religijnym, dla których wstawał po nocach, aby pewne modlitwy odmawiać, czuwał długo, ścisłe bardzo posty sobie zadawał i klę-