Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 03.djvu/024

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ilekroć powracaliśmy na Wawel, a zastawali tu królowę Elżbietę, dla matki od dzieci odłączonej, dla młodszej braci i sióstr, dla rodziny całej były to dni wesela takiego, że obcym patrzącym na nie, łzy z oczów tryskały. Ja com nigdy rodziny nie miał i nie doznał tych rozkoszy, niemal z zazdrością się przypatrywałem obrazowi temu, gdy przybywających witano z okrzykami i uściski, gdy bracia i siostry pozdrawiali się, opowiadając sobie wzajemnie, co pod ich niebytność zaszło.
Strzegła tego królowa, aby i przy poufałych familijnych zabawach pewna dostojności królewskiej powaga zachowana była, ale młodzież utrzymać trudno. Śmiechem się naówczas rozlegały komnaty.
Gronko królewskich dzieci było liczne, bo i księżniczek drugie tyle prawie co chłopców liczyło; a było wszelkiego wieku wyrostków, od Władka poczynając, który piętnaście lat miał, do trzyletniego Fryderyczka, przy którym jeszcze chodziła niańka.
Było komu do stołu zasiąść, gdy sami jedli z królem i królową, a znękany pan mógł się widokiem tego rozkwitającego potomstwa pocieszyć. Wszystkie niemal dzieci odznaczały się pięknością lica i prawdziwie królewskiem jakiemś dostojeństwem.
Z młodszych Aleksander już lat jedenaście mający, tak łagodny jak Władysław, powolny, milczącym był od dzieciństwa i nie okazywał żywości umysłu jak inni. Zygmunt i Fryderyk oba jeszcze dziećmi byli.
Król pod te czasy, jeżeli się niewiele zmienił, to ani poweselał, ani swobodniejszym się okazywał. Trosk miał zawsze wiele, nieprzyjaciół dosyć, trudności w sejmach ciągłe o każdy grosz, którego trzeba się było dopraszać.
Tę miał tylko pociechę, że wiele spraw jak z Prusami, w Inflantach i w domu z biskupstwy doprowadził szczęśliwie do skutku.
Pozostawało mu jeszcze do czynienia dość, a mię-