Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 03.djvu/016

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Takie też spotkało Włocha, wygnańca z własnego kraju, który pono sprzeniewierzywszy się papieżowi, proskrybowany uchodzić musiał z Włoch i po świecie sobie schronienia i chleba szukać.
Zwano go pospolicie Kallimachem, chociaż rodowe nazwisko inaczej brzmiało, a wistocie się mianował Filipem z Buonaccorsich de Tebaldis, a dodawał sobie przydomek: Experiens.
To pewna, że chociaż pochodził z rodziny patrycyuszowskiej, ale ubożuchny był i całe bogactwo jego nauka, rozum a dowcip stanowiły.
Temi go Pan Bóg wyposażył obficie. Czy je wszystkie na chwałę jego i pożytek duszny obrócił, o tem ja robaczek mizerny sądzić nie mogę.
Opowiadali później mi o nim Włochy królewskiego dworu, o których niżej wspomnę, że się w Toskanii rodził w San-Geminiano, ale familia jego wenecką była. Od młodu okazywał zdolności wielkie i we Florencyi nauki odbywszy, za papieztwa Piusa II do Rzymu przybył.
Tu się młodzieńcowi powiodło dostać do kollegium zwanego abrewiatorów, którzy papiezkie listy i po świecie rozchodzące się monita układali. Co tam oni zawinili, gdy po Piusie Paweł II nastąpił, trudno dociec, lecz wina być musiała znaczna, gdyż papież ich, ilu było, rozpędził i ono kollegium zamknięto.
Siedemdziesięciu skryptorów, którzy w niem pracowali, pozostali bez kawałka chleba, a ów kawałek, który postradali, smacznym być musiał, gdyż okrutna rozpacz niemi owładnęła tak, że bodaj przeciwko Ojcu św. spiskować zaczęli.
Jeden z nich, niejaki Bartłomiej Platina, ze skargami na Pawła papieża rozpisał listy do wszystkich europejskich monarchów, abrewiatorowie jakby bunt podnieśli, czego papież ścierpieć nie mógł.
Surowo więc się wzięto do nich, uwięziono winniejszych, a Kallimach nasz do Wenecyi uszedł, gdzie miał