Gdy się to działo, na zamku ludzi coraz więcej się zbierało, na podzamczu aż obóz dla nowych oddziałów rozbić musiano. Pytałem Szeligi coby to znaczyć miało?
— A co ma być? — odparł. — Król nam nie płaci, dopominamy się nadaremnie, kasztelan zebrał ludzi i pójdzie się upominać o swoje.
— Przeciwko królowi? — zawołałem ze zgrozą i zdumieniem.
— Król naszym dłużnikiem jest i nie płaci — rzekł Szeliga — trzeba go zmusić do porachunku.
Nie chciało mi się wierzyć, aby Domaborski mógł taki bunt podnieść jawny, ale się na wojnę gotowało wszystko i nie było to już tajemnicą żadną.
Co dnia się spodziewano rozkazu ciągnienia, gdy od Szamotulskiego pismo przyszło groźne, aby kasztelan natychmiast ludzi rozpuszczał i rękojmię dał, że żadnego niepokoju w kraju nie wzbudzi i buntu podnosić nie myśli.
Przypadło na mnie i czytać je i na nie odpisywać. Musiałem to co mi kazano odpowiedzieć. Domaborski rękojmi dać nie chciał a i spokojnego zachowania się nie obiecywał, ogromne żądania do króla wystosowując, za które domagał się sum tak znacznych, iż się śmiesznemi wydawały.
Inaczej wprost się odgrażał na sąsiednie powiaty i zamki królewskie ciągnąć i sam sobie domierzać sprawiedliwość.
Zaledwie listy te odprawiono, gdy nagle ruszyło się co żyło, wyciągnął sam kasztelan, zabrano ludzi, oprócz tych, którzy załogą na zamku pozostać musieli; zostaliśmy w opustoszałym grodzie, który zaparto, jakby oblężonym był, bo się najścia starosty Szamotulskiego obawiano.
Szeliga mi wychodząc szepnął, że wprost idą na królewski Człuchów i dobywać go będą. Część sił oddzielić musiał Domaborski dla osadzenia Nakła, Węgrowca i Pakości, które trzymał, a z resztą wy-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 02.djvu/146
Ta strona została uwierzytelniona.