okrytem potem, oddanego na łup myślom, które go jak owe Harpie, szarpały.
Nie mówił nic, lecz widać było co cierpiał, jak się uspokajał postanowienie uczyniwszy, potem się wahał i wyrzucony z kolei, znowu drogi szukał a znaleźć jej nie mógł.
Dzień w dzień chodził do kapłanów, duchownych, do zakonników radząc się, bolejąc, skarżąc. Żałowali go może, gdyż politowania był godzien, ale zarazem milczeniem powtarzali to, co gdzieindziej głośno mówiono.
— Masz za prześladowanie nasze... Oto cię Pan Bóg pokarał na dziecku i na tym, który kapłanem uczyniony, zakałą się stał dla nas.
Plichtę po naradzie starosta odprawił z groźbą, fukiem, grosza nie dał, konia jego ze stajen kazał wygnać, jego samego jak zapowietrzeńca wypędzić ze dworu, i zapowiedział mu, jeśliby śmiał tu bawić dłużej, że go do więzienia wtrąci.
Synowi zaś kazał tylko rzec, że go za dziecko swe znać nie chce, wyrzeka się i zakazuje mu zgłaszać się do siebie.
To uczyniwszy, biedny rozpłakał się potem jak bóbr, bo mu Jaśka tego żal było a ratunku nie widział.
Pocieszałem go jak mogłem, choć w takiem cierpieniu Bóg jeden a czas drugi tylko pociechę przynoszą.
Oprócz straconego syna miał Pieniążek przed sobą nieunikniony gniew króla, zmniejszenie znaczenia swego i plamę rodzinie uczynioną. Wyrzucali mu ją wszyscy Odrowążowie.
Srogie były starca męczarnie przy jego słabym charakterze, lecz Bóg cuda sprawia.
Co rano przychodziłem do starosty gdy w łóżku leżał jeszcze, wrzekomo po rozkazy a wistocie dla słuchania skarg i użałeń nad losem, jaki go spotkał.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 02.djvu/120
Ta strona została uwierzytelniona.