Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 02.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

je po swojemu tłómaczył i obracał tak, aby tego niem dowiódł, co mu potrzeba było okazać.
Duchowieństwo tłómaczyło je tem, że mu wpływami obcemi narzucano księży, że karności nie było, bo praw wyborów i rządzenia sobą pozbawionem było.
Ledwie nie głoszono, iż król znowu winien był temu, że Pieniążek Boglewskiego zamordować kazał bo ojciec jego był sługą powolnym króla i surowym prześladowcą opierających się.
— Otóż masz, jak cię Pan Bóg za nasze dziesięciny pokarał.
Starosta bowiem i Obulec dziesięciny zabierali i majętności tych, co biskupa Jana uznać nie chcieli.
Z drugiej strony królewscy mówili.
— Patrzcie co to są duchowni i czy nie słuszna rzecz, iż król powściągnąć chce ich samowolę.
Co dalej z Pieniążkiem miało się stać, przewidzieć było trudno; tymczasem zebrawszy sobie ludzi, po lasach się tułał, po gościńcach i na dwory najeżdżał, gdzie wiedział, że siła czeladzi nie było. Gwałtem sobie gospodę z nich czynił, jeść, pić i obroki dawać rozkazywał, siedział dzień i dwa, zabierał co mu się podobało i ruszał dalej.
Szczególniej na Mazowszu, które znał dobrze, a w lasy ono obfitowało, udawało mu się tak bezkarnie snuć, ludzi szacować i drwić z tych, co za nim gonili.
Były bowiem wydane listy gończe, ale nikt tak bardzo się nie troszczył o pochwycenie Pieniążka, a wiedziano dobrze, iż się nie da wziąć gołą ręką i bronić będzie, bo nic nie miał do stracenia.
Wprawdzie mimo zbrodni niesłychanej i winy jawnej, jako duchownego władza świecka nie mogła karać, a duchowna byłaby go oszczędziła, zamknąwszy na życie do więzienia — ale rozpasanemu człowiekowi do skruchy i pokuty było daleko.