Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 02.djvu/095

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i być nieubłaganym. Twarz duża, długa, z podbródkiem, z wąsem dużym, zdala się widziała straszną, a przypatrzywszy się jej, coś w niej drgało takiego, iż niepewność jakąś okazywało.
Głos miał hetmański, krzykliwy, a pomimo to niewrażający posłuszeństwa. Widać tylko było, że mu o to szło wielce, aby przed nim drżano i obawiano go się.
Począł nagle głosem prędkim i zająkliwym, śpiesząc, plącząc się, odchrząkując a oczyma mnie mierząc.
Waszeć mi potrzebnym będziesz. Słyszałem już o was, wiem... Łacinę znasz, pisanie piękne, w głowie dobrze, ja właśnie amanuensa szukam. Skryba ten dla urzędu jest, a dla osoby mojej nie mam nikogo. Ale naprzód wiedzieć masz, że tu we wszystkiem co się dzieje i dziać będzie, tajemnica się ma zachować ścisła. Język za zębami trzymać, pierwsza rzecz.
Tu przerwawszy sobie nagle, rozpoczął wyliczać co mi daje za pracę: suknie, żołd, stół, pomieszczenie; o każdej z tych rzeczy niedokończywszy o jednej, przechodził do drugiej, powracał do pierwszej, tak że połapać mi się było trudno. Tylem tylko zrozumiał, że mi tu zbywać na niczem nie może, choć nie bardzo mi szło o wielką płacę. Potem znowu wpadłszy na inną drogę, skarżyć się począł, iż zaufać tego czasu nie ma komu, że potrzebuje takiego, któryby mu służył jak ojcu, a on mu rodzicem chce być.
Nie dał mi długo odpowiedzieć sobie i gdym poczynał, on na nowo swoje powtarzał. Szło mi o to jedno tylko, abym choć kilka godzin w dniu miał wolnych, bo zawsze uczyć się czegoś chciałem, mając to na widoku, że może kiedy do królewskich dzieci się dostanę.
Nauka wreszcie sama dla siebie wabiła mnie, i inne drogi mając przed sobą zamknięte, w niej pociechy i ratunku szukałem.
Starosta uznawał słuszność żądania mojego, ale razem przewidywał, iż tak jak on dniem i nocą na