Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 02.djvu/065

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tak obchodziły, iż się nic nie stało o czemby nie wiedziała, rady nie dawała i udziału nie wzięła.
Do syna przywiązana, do synowej też i wnucząt, ciągle się zabawiała niemi. Z owoców dostawszy febry, gdy Gaskiewicza ani z lekarzy żadnego słuchać a lekarstw przyjmować nie chciała, choroba i wiek górę wzięły.
Do króla musiano słać po rozkazy około pogrzebu, ciało w kościele Św. Michała złożywszy, a że on sam zjechać nie mógł tak rychło, pochowano ją w kaplicy, którą ona sama kosztem swoim zmurowała. Mówiono, że w spadku synowi okrom niewielu klejnotów, długi tylko zostawiła.
Króla tymczasem zdradziectwa onych miast pruskich wstrzymywały, które to mu się poddawały, to na stronę Krzyżaków przechodziły; i nierychło powrócił, a naprzód musiał zająć się sprawą mieszczan krakowskich, o którą Tęczyńscy i całe rycerstwo nalegało.
Sądzić ich miano nie w Krakowie, ale w nowem mieście Korczynie, dokąd ich też pozwano, aby nie burzyć mieszczaństwa znowu i do zamieszek nie dać powodu.
Wzięli sobie za obrońcę i rzecznika Śreniawitę, szlachcica Jana Oraczewskiego, który się za wielkie pieniądze podjął za nich stawać.
Doradził im też naprzód, choć niektórzy do Korczyna przybyli, aby się przed sąd nie stawili, gdyż mieli stary przywilej królewski, iż gdzieindziej przed sąd pociągani nie mogą być, tylko w Krakowie.
Oraczewski omal życiem nie przypłacił tego, że się dał mieszczanom kupić. Śreniawici i inni mieli to sobie za zakałę, że przeciwko szlachcie stawał za mieszczany.
Już się nań odgrażano, gdy do sądu szedł, tak, że go musiano otoczyć i zabezpieczyć, aby szablami nie został zrąbany.
Tu gdy przed królem stanął, zagadnięto go zaraz