Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 02.djvu/062

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Myślicie, że serce mam niewdzięczne? Jako żywo. Prosiłem Długosza, aby was do mnie nagnał, radbym się za żywot wypłacić, boście mi go przy łasce Bożej ocalili.
Przerwałem szybko.
— Dobrzeście rzekli, Bóg to sprawił a jam jego łaski narzędziem był, i sobie nic nie przyznaję; a proszę was usilnie, abyście mi dobrego uczynku nie psowali myślą o jakiemś wynagrodzeniu.
Zdumiał się trochę i wchodząc do dworu za sobą mnie pociągnął, na sługi wołając aby wina przyniesiono. Kazał mi tedy przy sobie za stół siąść i pytać począł o pochodzenie moje, o służbę, co zbyłem krótkiemi słowami opowiadając, żem u króla w opiece był. Wstał zaraz potem i łańcuch przyniósłszy wagi niemałej, cisnąć mnie zaczął i przynaglać, abym go wziął jako upominek, nie dla szacunku jego.
Broniłem się jakom mógł, aż gdy gniewać się począł już, musiałem nie obrażając go przyjąć.
Zaraz potem rozprawę począł o tej nocy strasznej, o losie ojca, i rozgorzał cały gdy przyszło do tego, jakiej pomsty Tęczyńscy żądać będą.
— Nie gawiedź pijana winna — rzekł zapalczywie — bo ta głupia pędzi na głos swojego pastucha, na głos dzwonu, na lada wrzask; winni rajcy, którzy zamiast hamować, bramy pozamykać kazali i na gwałt w dzwon uderzyć.
Mówiąc to bladł, to czerwieniał a trząsł się, ojca zaś wspominając łzy mu po twarzy ciekły, że ich powstrzymać nie mógł.
Zbierałem się odejść podziękowawszy i wysłuchawszy, gdy wóz się zatoczył przed dwór, a tuż do komnaty wpadła kobieta w czerni cała, poczem poznałem, że do Tęczyńskich należała; a z niemi powinowaci, przyjaciele i co było ziemian i rycerstwa, które z niemi trzymało.
Nie spostrzegłem twarzy gdy wchodziła, ale głos posłyszawszy, struchlałem. Poznałem bowiem w niej