Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 02.djvu/060

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wytoczyć, już ją stokroć rozebrano i odsądzono na rynku, w Świdnickiej piwnicy, w Sukiennicach i w ulicach. Klemens niedługo czekając, nie mówiąc nikomu nic, warsztat swój porzuciwszy, na konia siadł i do Włocławia, drudzy mówili, że do Żegocia, gdzie rodzinę miał, odjechał, sądu nie czekając.
Inni też na Szlązk i do Węgier pousuwali się, ale rajcom mającym kamienice, sklepy, handel, uchodzić było niepodobna, choć się głową nałożyć obawiali.
Z ludzi poważniejszych nikt do tego morderstwa ręki nie przyłożył, to pewna, najnędzniejsza gawiedź tem okrucieństwem się zmazała; ale ratusz milczał i nic nie radził, a dał się ludowi rozpasać.
Tęczyńscy głosili, że chcą mieć pomstę tak okrutną, jak była zbrodnia.
Weselszej twarzy nikt teraz na mieście nie spotkał, ani śpiewu, ni muzyki. Chodzili posępni wszyscy. Troskliwsi mienie swe cichaczem wywozili, aby go im nie zabrano, bo grzywny musiały być wielkie.
Poszliśmy z Zadorą pod królów, aby języka dostać a Kridlara pocieszyć. Pustki zastaliśmy u niego, dziewczęta oczy miały zapłakane. On sam chodził z głową spuszczoną, ręce szeroko rozkładając, dowodząc i zaklinając się, że Tęczyńskiemu nigdy źle nie życzył, że ludzi nie jątrzył, ale wstrzymywał, a nieboszczyk sam wyzwał gawiedź przeciwko sobie, lżąc ją i płatnerza publicznie.
Zabiegano wcześnie na zamku i u ludzi, którzy do króla przystęp mieli, aby gniew pański złagodzić; ale nie było nikogo coby się pośrednictwa podjął, a duchowieństwo teraz scholastyka i kanonika ściętych wypominało i głosiło, że za nich też krwawa pomsta się należy, a Bóg sam ją weźmie.
Sprawa więc dla mieszczan źle stała zawczasu, a ci co się o życie nie obawiali, wiedzieli, że mieszkiem przypłacą, bo zbójcy grosza nie mieli, a co bogatsze mieszczaństwo ogromną główszczyznę złożyć musieli.
Na dziesiątki tysięcy grzywien zawczasu ją liczo-