Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 02.djvu/038

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z niezmierną niecierpliwością tedy oczekiwano powrotu wysłańców. Niedługo przybyli, ale przywieźli to, czego się nikt nie spodziewał.
Jawnie i głośno zapowiedział Kaźmirz, gdy mu doniesiono o nominacyi Jakóba w Rzymie, że go do stolicy nie dopuści.
Zdumieli się wszyscy... Poseł miał być do papieża wyprawiony. Wiedzieli Tęczyńscy, iż Pius II nie ustąpi, a dla własnej powagi Jakóba trzymać będzie, królowi zagrażając.
Czasu tego przyszło mi zostawionemu w Krakowie, wszystkiego tego, co się tu działo, być świadkiem i słuchać.
Jak przed owym zjazdem piotrkowskim, tak teraz niepokój był w umysłach nadzwyczajny, a nieprzyjaciele króla tuszyli sobie, że go przemogą.
Ks. Lutek ani myślał o zajęciu stolicy, chociaż kapituła przy nim stała. W Rzymie za Jakóbem przemawiono, a król choć się w tej sprawie nie odzywał chętnie, rozprawiać nie myślał, nagabywany nie odpowiadał, jedno w końcu powtarzając.
— Ks. Jan biskup włocławski wyznaczonym jest przezemnie na krakowską stolicę, innego nie znam i nie dopuszczę.
Wtedy spokrewnieni z Oleśnickiemi Jan z Tęczyna, Jan z Mielsztyna, Rafał z Tarnowa, Jędrzej Oleśnicki, pojechali do króla prosić za swoim powinowatym z Rzymu naznaczonym.
Ci, co naówczas przy królu byli, gdy się to poselstwo zjawiło, opowiadali potem jak je Kaźmirz przyjął.
Powitał je twarzą taką, jak gdyby nie wiedział z czem przyjechali. Jan z Tęczyna głos zabrał, słuchał go cierpliwie; przemawiali inni, nie przerywał im. W końcu gdy się wyczerpało wszystko, prośby i groźby, król, który przy stole stojąc oparty na nim ręką, w górę ciągle spoglądał, odezwał się z zimną bardzo krwią do starego pana z Tęczyna.