Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 02.djvu/035

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tamci się nawoławszy, nagroziwszy, w końcu zmęczeni i wysileni poddać musieli. Miał prawda i pan za sobą wielu, którzy w myśl jego szli posłuszni, ale ci też w szermierkę na słowa nie wdając się, tak jak pan, przykładem jego się zachowywali.
O całej sprawie z Krzyżakami, o której onego czasu najwięcej rozprawiano, o układach z niemi, o posłach do Rzymu, ja rozpisywać się nie mogę, bom mało był w to wtajemniczony, a na bliższe rzeczy zwracałem oko.
Następnego roku narodził się królowi syn Kaźmirz, jego imieniem zwany, który z urody swej do najstarszego Władysława był podobnym. W tymże czasie, właśnie gdy najwięcej zaprzątniętym był pan nasz z Krzyżakami wojną i układami w Czechach, nastąpiła okoliczność, która wiele krwi mu napsuć miała, a głośną potem się stała po królestwie całem.
Mówiłem już, iż postanowił król, czyli z porady Ostroroga lub po myśli własnej, ażeby kapitułom wyboru biskupów nie dopuszczać, gdyby nie był po myśli jego, ani też do nominacyi ich z Rzymu czekać rozkazów.
Dwa już biskupstwa tak wedle woli króla obsadzone zostały.
Właśnie jesienią roku tego zmarł na zamku swoim w Iłży, paraliżem dotknięty, Tomasz biskup krakowski, mąż świątobliwy, uczony, a słynący z tak nadzwyczajnej pamięci, iż do najpóźniejszych lat, cokolwiek posłyszał, bodaj najdłuższą mowę, cokolwiek przeczytał, powtórzyć mógł do słowa.
Zabierała się zawczasu kapituła, w obawie ażeby jej, jak innym, król nie odjął prawa wyboru, wezwać na stolicę takiego człowieka, któryby królowi miłym był, ale przez niego nie wyznaczonym.
Nim do wyborów przyszło, król naówczas w Prusiech bawiąc, przysłał w skok od siebie do kapituły