Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 02.djvu/029

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

był mężem. Chwalili go bez miary niektórzy, inni napadali nań za jakieś, jak oni mówili, niedowarzone myśli, które w świat bardzo zuchwale rzucał.
Król, który o nim zasłyszał, bo mówiono wiele, kazał mu się na dworze stawić, dokąd go ks. Lutek z Brzezia przyprowadził.
Widziałem go naówczas po raz pierwszy. Trudno było urodziwszego rycerza spotkać nad niego, a miał taką postawę pańską, że gdyby go w siermięgę przebrano, zdradziłaby twarz i ruch, że z wielkiej krwi pochodził.
W oczach i na czole też miał wypisany rozum wielki, nad lata stateczność jakąś i powagę. Wieczora tego gdy go królowi przyprowadzono, co zwykle z innemi pan nasz czasu nie tracił i prędko ich zbywał, z nim do późnego wieczora przy zamkniętych drzwiach na rozmowie pozostał. Nie było nikogo oprócz niego i ks. Lutka. Odchodzącego w progu król żegnał bardzo łaskawie.
Nazajutrz przybył znowu, a dni następnych był tak częstym gościem, iż to wszystkich oczy zwróciło. Poczynano mu zazdrościć; przepowiadano dostojeństwa wielkie, do których i krwią swą miał prawa.
Tu zaś nie krew, tylko rozum go tak stawił wysoko u króla.
Zkąd i jak nie wiem, w nieprzyjaznym naszemu panu obozie rozeszła się wieść, że młody ten Ostroróg z Niemiec jakieś niebezpieczne przywiózł królowi nauki i rady, jak miał rządzić w domu.
Przypisywano mu, że on króla w tem utwierdził, aby biskupów ani kapitułom samowolnie obierać, ani sobie dawał z Rzymu narzucać; że namawiał do tego, aby siłę zaciężną powiększyć, wzmódz się w posłuszne wojsko i przeciw krnąbrnym użyć bodaj siły, gdy słowo rozumne nie starczyło.
Duchowieństwo nań z obawą i niedowierzaniem spoglądało, czując nieprzyjaciela. Ostroróg wcale się ani o to, ani o inne wieści dbać nie zdawał. U kró-