Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 01.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

po synowców i brata, dano znać do Krakowa. Lekarz milczał, ale z twarzy jego wyczytać było można, iż się strwożył. Wiek sam, a wielkie trudy jakie podejmował ks. Zbyszek siły wyczerpały.
Już się z łóżka nie ruszał, gdy Doliwa z rozkazu wyraźnego pana mnie do niego przyprowadził. Szedłem jak na ścięcie.
Odwrócił się ku mnie, popatrzył długo i odezwał się głosem zmienionym:
— Przywiozłem cię tu, abyś do szkoły duchownej wszedł i sukienkę wdział. Sierotą jesteś, bez ojca i matki, bez rodziny, nie masz nic lepszego do uczynienia, a Bogu podziękować powinieneś, że cię do siebie powołuje. Co na świecie lepszego spodziewać się możesz? W opiekę cię zdam, ucz się i módl.
To mówiąc i ani słuchać chcąc, czym co miał odpowiedzieć, rękę podniósł, pobłogosławił i snadź dał znak Doliwie, bo ten mnie natychmiast wziął pod pachę i uprowadził. Za progiem łzy mi się puściły dopiero.
Doliwa zaraz chciał do regensa mnie odprowadzić, ale po rękach go całując i prosząc wyjednałem to, ażebym do Wielkiejnocy przy dworze pozostał, na co choć niechętnie wreszcie zezwolił.
Nie zostawało mi nic nad jedną ucieczkę i najmocniejsze uczyniłem postanowienie uchodzić.
Tymczasem pogrzeb się przygotowywał zmarłego Koniecpolskiego, ludzie i duchowieństwo byli nim zajęci, choroba kardynała niepokoiła też i zaprzątała. Mało na nas zwracano uwagi.
Opatrywałem i obmyślałem środki, jakby się wymknąć ztąd niepostrzeżonym i ujść pogoni, którą nieochybnie wysłać za mną musiano. Nie znałem ani ludzi, ani kraju, anim najmniejszego nie miał doświadczenia. Bogu się potrzeba było polecić.
W niedzielę kwietnią zachorzał mocniej kardynał, okazało się jawne niebezpieczeństwo. W poniedziałek