Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 01.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przyjąć, do Prus ciągnąć, czemu kardynał także był przeciwnym i opierał się całą siłą napróżno.
Mało tego, że sam królowi na zawadzie stawał, ale z nieustannego publicznego narzekania na króla, iż Bóg za niego i grzechy jego Polskę klęskami nawiedza, w umysłach ludzi przekonanie się to ugruntowało.
Przyszedł mór na bydło, na ludzi, nieurodzaj, głód, wszystko to na króla składano.
Kaźmirz winien był wszystkiemu. Od przybycia Kapistrana już w umysłach niepokój się wziął, trwoga opanowała ludzi.
Święty mąż w rynku Krakowa każąc przepowiadał Polsce, że Turcy ją najadą, zajmą i że na tym samym rynku wielbłądy ich stać będą wkrótce. Zdobycie Konstantynopola świeże, o którem opowiadano, bo Greków dużo się naówczas po świecie roproszyło, co na szturm ów i na śmierć pobożną Konstantyna patrzyli, i na Polskę trwogę rzucało.
Więc przepowiadali i inni straszny koniec a pomstę Bożą. Pobożny mąż Sędziwoj Sądek, modlący się przed obrazem Męki Pańskiej z wielką gorącością ducha, nagle widzenie miał straszne przyszłości i pieszo we włosiennicy poszedł do Brześcia, gdzie król podczas był, a tam w kościele wobec Kaźmirza po polsku kazanie prawił, nie wahając się królowi czynić wyrzutów, karcić go jak najwinniejszego i okrutną pomstę Bożą jemu zapowiadając, a z nim krajowi całemu.
Nietylko panu, ale potomstwu jego groził, a kazanie to gdy się po kraju rozeszło, że mąż był świętobliwy, przeciwko królowi ludzi podniosło.
Zdawało się, że tak ściśnięty i prześladowany ustąpi Kaźmirz, zwłaszcza iż pobożnym był zawsze a bogobojnym, przecież nic się nie zmieniło. Sędziwoj Sądek powrócił do Krakowa płacząc nad zatwardziałością.