Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 01.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

aż go matka musiała zaklinać, aby jej nie objawiał i nieprzyjaciołom pociechy tej nie czynił.
Prawdą-li to było czy nie, nie wiem tego, alem później od tych słyszał co patrzali na dni pierwsze pożycia państwa młodych, że choć król zrazu się chłodnym okazywał, Elżbieta umiała swą wesołością, wymową, obejściem się tak go ująć bardzo prędko, iż sercem i duszą do niej przystał.
Patrzyłem potem na długie obojga królestwa pożycie i nie wiem czy kiedy spotkałem dwoje ludzi, coby tak jak oni dla siebie stworzeni byli. Król miał serce dobre i rozumu niemało, ale królowej to przyznać należy, iż nietylko mu nie ustępowała, ale umiejętnością obejścia się z nim, przypodobania się, o wiele go przechodziła.
Poznali się na niej ludzie wkrótce. Pani była acz młoda, rozumu i nauki niemałej, niepiękna ale miła, przenikająca ludzi, bystra i obchodząca się z każdym tak, że go sobie ująć musiała.
Poważna, baczna na siebie, nigdy się z pochmurnem czołem ani królowi, ani dworowi nie pokazywała. Twarz miała zawsze jasną, myśl swobodną, uśmiech na ustach, a im król zakłopotany chmurniej wyglądał, tem ona starała się być weselszą, aby te chmury z czoła jego rozpędziła.
Jakom rzekł, że się to małżeństwo w początku nie wiodło i przychodziło z trudnością, tak aż do końca tych obrzędów i uczt a uroczystości ciągle coś je mąciło.
Gdy przyszło do koronacyi, a arcybiskup z kardynałem, ani jeden ani drugi ustępować nie chcieli, postanowiono, aby ślub dawał Kapistran, a bodaj i koronę wkładał. Ale to nie mogło być. Przy ślubie nieumiejący języka mnich, musiał kardynała wezwać na pomoc. Przeciągnęły się nabożeństwa i koronacya dopiero w nocy się odbyła.
Nie mówię już o tysiącu pomniejszych przekorach i kłopotach, które króla na każdym kroku spotykały.