Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 01.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

swego zdyszany, rzadko z próżnemi idąc rękami, bo książkę albo papier jakiś zawsze prawie niósł z sobą.
Dla akademii wielce wylanym, gorliwym był i młodzieży opiekunem troskliwym, lecz zarazem srogim dla niej, surowym i nieprzebaczającym.
Z urzędu i położenia przy biskupie, często mu wypadało na zamku się znajdować, ale unikał tego, wymawiał się i od króla a dworu uciekał. Kochali go razem ludzie i obawiali się, gdyż słowo i pióro miał ostre, a nie szczędził nikogo i prawdy w sobie zamknąć nie umiał.
Ja u niego łaski naówczas nie miałem, chociaż nie zawiniłem mu w niczem. Wyrzucał mi to ciągle, żem sukienki wdziać nie chciał, choć kardynał tego sobie życzył, o czem wiedział Długosz, bo dla niego biskup tajemnic nie miał żadnych. Był to może jedyny człowiek, który całe jego zaufanie posiadał.
Oprócz innych zalet kardynał go z tego wynosił, że była to chodząca biblioteka.
Pamięć bowiem wistocie miał nadzwyczajną i rzadko go ona zawodziła.
Szczęściem, że przy obrzędach ślubnych i koronacyjnych, kardynał musiał występować z całym dworem i wobec przybywających książąt, nie chciał pośledniejszym od nich się okazać, odebrano mnie więc z kancelaryi do pokojów. Książęta szlązkie z Raciborza i Oświęcimia na wesele przybyć mieli, spodziewano się i innych dostojnych panów.
Naostatek owe dwa tysiące rycerstwa tak ślicznie uzbrojone i przyodziane, że na nich jak na kwiatki patrzeć a patrzeć było można, wyciągnęli po królowę. Wszyscyśmy powychodzili im się przyglądać, a było na co! Wziął każdy co miał najlepszego i najdroższego, żeby się przed Niemcami w Cieszynie popisać, więc konie jak najśliczniejsze, zbroje szmelcowane i złocone, szyszaki z piórami farbowanemi, które na ramiona spadały, ladrowania przy koniach osobliwe, a kity, tarcze sadzone kamieniami, kołczany szy-