Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 01.djvu/082

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie powracał. Wyglądano, czekano, aż na ostatek przyjechał i radość była nie do opisania, gdy się zaraz po mieście rozeszło, że Jan Kapistran przybycie swe obiecywał rychło.
Było to zwycięztwo biskupa, które go tak na chwilę uszczęśliwiło, że o niechęci swej dla króla zapomniał. Jużciż zaprzeczyć nie można, że o chwałę Bożą troskliwym był jak mało kto, ale i to go cieszyło, że on pierwszy zażądał tego i sprowadził.
Król też, choć do Litwy miał jechać, uczynił to, że się wstrzymał i na przyjazd świętego męża chciał czekać, aby go z królową matką razem przywitać.
Wnet się poczęły zawczasu przygotowania. Po kościołach i klasztorach ruch, porządkowanie jak nigdy na uroczystość największą.
Ale mało tego wszystkiego było, bo co znaczył kościół szczupły głoszącemu dla tysiąców słowo Boże!
Kapelan powracający z Brna opowiadał, że wszędzie, gdzie Kapistran kaził do ludu, kazalnicę stawiano przy murze zewnątrz, aby lud na placach i rynkach się gromadząc mógł go słuchać. Dodawano zaś świętemu mężowi mówiącemu po łacinie tłumacza, który natychmiast od kazalnicy słowa jego tłumaczył i głosił. Kapelan, który po dwakroć słyszał Kapistrana, ze łzami rozpowiadał, że kamienieby gorąca wymowa jego zmiękczyć mogła.
Na Morawie młodzieży też wiele natychmiast siermięgi oblokło zakonne i sznurami się popodpasywało. Krążyły wieści o cudach, iż ręki dotknięciem, błogosławieństwem i modlitwą chorych uzdrawiał, a najwięcej zatwardziałych bezbożników do pokuty skłaniał.
Jeszcześmy nie wiedzieli na pewno, kiedy do nas przybędzie, a już Kraków ogromnem zbiegowiskiem pobożnych i ciekawych napełniać się zaczął.
W dworcu też biskupim ciasno być poczynało, bo z rodziny i powinowatych coraz to ktoś przybywał,