Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Hołota 02.pdf/092

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Logika zmysłów przedstawiała panu Zygmuntowi panią Idalią, jako kobietę niewinną, niemającą zapewne wpływu na sprawy domowe. Wina spadała z niej na męża. Chociaż cały świat wiedział i głosił, że ona nim rządziła, pan Zygmunt po tej przemowie przeciwnego był zdania.
Niestety! pani była śliczną, oczy miała wymowne i uśmiechała się niemi tak, że można było oszaleć. P. Zygmunt pierwszy raz w życiu zamarzył, iż platoniczna miłość tak pięknej pani mogła być rajem poezyi!
Wszystkie miłości są zawsze platoniczne w początkach, a gdyby trwałemi i poetycznemi być chciały, powinnyby niemi pozostać do końca. Lecz gdzie się Plato kończy, a Eros niepoczciwy zaczyna, nadzwyczaj trudno oznaczyć. Należałoby dwie dusze czyste zamykać w dwóch wieżach kamiennych za żelaznemi kratami, dając im tylko okienko do patrzenia i rozmowy ze sobą.
Tego wieczora, powróciwszy do swojego pokoju, Zygmunt powtórzył sobie razy kilka, co mu pani Idalia mówiła. Słowa jej opatrzył komentarzem uczonym, i przez całą noc nie mógł oka zmrużyć.
Nim państwo Du Royer wybrali się ze wsi do Warszawy, zaszła jeszcze jedna okoliczność, zgubna dla pana Zygmunta, która mu głowę do reszty zawróciła. Uczyniwszy ten pierwszy krok szalony, piękna pani nie ograniczyła się na nim.
Jak potrafiła złamać swą Basię i skłonić ją do pewnego rodzaju pośrednictwa między panem Zygmuntem a sobą, nie umiemy wytłumaczyć. Panna Drobisz nienawidziła całej rodziny Zarzeckich jak wiemy, jednakże jednego dnia zmuszoną była napisać do pana Zygmunta iż w jego własnym interesie mówić z nim potrzebuje i naznaczyła mu miejsce we dworku, aby nie potrzebował się fatygować do