Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Hołota 02.pdf/061

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oburzenie jego w początku doszło do tego stopnia, że chciał sądownie dochodzić gwałtu i niemal zabójstwa — lecz mógłże nawet pomyśleć o tem?
Noc nadeszła na naradach. Łukową posłano na wieś po ludzi, Zygmunt siadł pisać listy, do księdza, do Du Royerów — do miasteczka.
Nim jednak pismo jego doszło do Borku, już wieść tam przyniosła historyę tę, której zrazu wierzyć nie chciano. Wydawała się nieprawdopodobną. Dopiero list Zygmunta wahającego się starego Du Royera poruszył, oboje z żoną siedli i na całą noc puścili się do Żabiego.
Nim jeszcze przybyli, coraz niespokojniejszy starościc, któremu pigułki Moryssona nie odjęły frasunku, dowiedziawszy się o przyjeździe Zygmunta, naparł się, aby ktoś ze dworu poszedł do niego — dla załagodzenia sprawy.
P. Onufry wręcz odmówił, składając się tem, że zerwał zupełnie z Zarzeckiemi. Więckowski był zanadto młody i niezręczny, i nie miano by się wcale kim posłużyć, gdyżby opatrzność sama nie zesłała wypadkiem hrabiego Zamińskiego.
Jechał wcale z innemi projektami, wioząc odpowiedź pięknej pani Idalii na list do siebie pisany, a trafił na tragiczną scenę tu, którą mu w progu zaraz łamiąc ręce, zwiastował rozpaczający Onufry. Radość z przybycia bogatego dziadunia, zmieniła się w strapienie niewypowiedziane. Pani Idalia gniewała się na męża, on sam wyrzucał sobie swą powolność, biegał jak oparzony, to przepraszać panią, to konsolować dziadunia, który wzburzenia żółci zaczynał się lękać.
Rumianek kwartami noszono mu z kuchni na górę.
Hrabia Zamiński posłyszawszy tę historyę, nie do wiary prawie, naprzód, jako mąż praktyczny, pomyślał, czy z