Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 03.djvu/048

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dy krok, uczynić się potrzebnym, jako rozjemca... zdało się prostem i łatwem.
Tymczasem zaś podkanclerzy postanowił na objawy niechęci i wstrętu nie zważać i miejsce swe utrzymać naprzekór królowi.
Następnego dnia zaraz stawił się na pokoje: król ani spojrzał na niego; spróbował przemówić: nie odpowiedział. Nie skrócił przez to swego pobytu przy osobie króla; towarzyszył mu, gdy przyprowadzono jeńców, przy indagacyi Kozaków, wtrącał się ciągle i głos zabierał.
Leszczyński nie mógł się wydziwić zuchwalstwu.
Nadszedł dzień Bożego Ciała, a że razem przysłany z Rzymu jubileusz ogłosić miano, uroczystość tę król obchodził z nadzwyczajną wystawą i wspaniałością. Przyczyniali się do tego wszyscy.
Cztery ołtarze wystawili: jeden podkanclerzy litewski, drugi biskup kijowski, trzeci koniuszy koronny, ostatni — kasztelan krakowski. Kobierce, opony, a przy tem zieloność i kwiaty, sprzęt srebrny, którego w obozie było podostatkiem, dozwoliły poubierać ołtarze z wytwornością wielką. Każdy miał prawie jakiś obraz z sobą, więc i tych nie zabrakło. Naostatek kopie, chorągwie, proporce, tarcze, przystrajały świetnie cztery ołtarze.