Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 02.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na Chrystusa, który przebaczył oprawcom swoim, zaklęty, dłużej opierać się mógł.
Zamruczał tylko król, iż pewne warunki przebaczenia nałożyć musi, i tak to przygotowane staraniem Radziwiłła kanclerza szczególniej przejednanie, (który u duchowieństwa miał dla pobożności swej zachowanie wielkie), przyszło do skutku.
Nie mniej za porywczość swą i nieposzanowanie sądu Lubomirski drogo zapłacić musiał, bo nielicząc tego, co Instygatorowi Dawidowi Żydkiewiczowi wyliczył, w sprawie samej folgować musiał i w łasce u króla niepowetowaną poniósł szkodę.
Strzębosz, tego dnia z łatwością się zwolniwszy ze swych obozowych obowiązków, natychmiast pobiegł do przyjaciół i znajomych, do dworu i do chorągwi królewskiej, w której wielu z towarzyszów jego zapisanych było, aby upragnionego dostać języka, czyli co nowego nie zaszło.
Tyzenhauz, który na służbie swej przy osobie króla pozostał, a był z nim dobrze, najlepiej mógł go objaśnić, jako też chętnie się dał zaprosić i co zaszło od wyjazdu z Warszawy, opowiedział.
Miał on na oku szczególniej podkanclerzego, i, o nim wiedział najwięcej, ale też główny interes skupiał się około niego, bo on zawczasu