Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 02.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiem pewnym, że Jan Kazimierz ją ośmielał do oporu...
Tymczasem nawet złagodniał dla jejmości, unikając tego co ją drażnić mogło i wyjednał zawieszenie broni...
Małżonkowie z niechęcią i nieufnością spoglądali na siebie wzajemnie, w domu dwór się podzielił na dwa obozy, ale do wybuchów i sporów jawnych nie przychodziło.
Ważniejsze daleko sprawy zaprzątały umysły. Kozactwo, złamawszy traktat, podniosło bunt znowu, król razem z królową pracowali nad tem, ażeby przeciwko niemu tak potężną wystawić siłę, któraby niewątpliwem czyniła zwycięztwo.
Król podbudzony, sam też coraz się zagrzewając do rycerskiego ducha — był pełen zapału i gorliwości.
Zmiana nowa doszła w nim na dobre: z obojętności i ostygnienia po zborowskich traktatach, wracał do ufności w siebie, w rzeczpospolitą i pomoc Bożą. Po wielu innych cudownych obrazach, u których szukał opieki, — szczególne teraz nabożeństwo i ufność obudzała N. Panna Chełmska, którą miano do obozu sprowadzić.
Gotowało się wszystko przepotężnie na wojnę, królowa nigdy czynniejszą, więcej ożywioną i zajętą nią nie była niż teraz. — Wiedziała, że Jan Kazimierz potrzebował być podbudzanym i posił-