Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Tomko Prawdzic 100.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

XIV.

Drzwi były otwarte, sala prawie pusta, a w przyćmionym kątku cichy, powolny głos nauczyciela odzywał się do ławek. Wszystko do koła drzymać się zdawało snem bardzo logicznym. Kilku odważnych professorów in potentia, z głowami podniesionemi do góry i usty wypukłemi od myślenia, zdawali się słuchać szczerze, ale myśl ich była podobno gdzieindziej.
Nauczyciel spojrzał z ukosa na Tomka i jego towarzysza i tak ciągnął dalej:
— Dwie są tedy wśród wielu główne methody — in analytica ex veritate particulari nota, ad alias quæ pertinent ad rem aliquam singularem progredimur. In synthetica vero methodo, generales quasdam veritates proponimus, ex quibus veritates singulares deducimus.
— Przepysznie, rzekł Baron, słuchajmy rozwinienia.
— Methoda synthetyczna, którą także zgadującą zowią, panującą była od najdawniejszych czasów do XVII wieku. Bakonowi przeznaczonem było uzyskać nieśmiertelną sławę twórcy Analyzy i zakładcy nowego gmachu...
— Za pozwoleniem, przerwał German, jeśli Nauczyciel pozwoli, uczynim objekcją. Bakon dotąd jest źle zrozumiany a Analyza i Syntheza źle pojęte — Jeźli wolno ja z ławki naszej postaram się rzucić na to wejrzenie bezstronne.
— Prosimy, rzekł powolny nauczyciel logiki; a na to niespodziane dictum, uczniowie oczy przetarli, pająki prząść przestały i mysz uczęszczająca na ciche lekcje logiki, z wielkim przestrachem w drobną dziurkę się zaszyła,