Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Tomko Prawdzic 099.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jest całością w sobie. Zwierzę ma tylko ducha, człowiek ma duszę. On jest w sobie cały, światkiem, mikrokosmos.
Zwierzęta rozmaicie się dzielą; podziały te mniej więcej sztuczne na cechach stałych oparte, nigdy ścisłemi być niemogą.
— Słyszysz! rzekł Baron.
— W naturze, wszystko jest ciągłem stopniowaniem nieskończonem, nigdzie dobitnych granic i żelaznych słupów. W ogólności nie na skrajach podziałów które się z sobą łączą, ale w środku ich prawdzi się klassyfikacja.
— Może już dosyć o zwierzętach? spytał Baron. Ilu zoologów znakomitszych, tyle podziałów, a wszystkie jedne od drugich lepsze. Jedni patrzą tylko w zęby, drudzy tylko na nogi, inni tylko na grzbiety, a nikt jeszcze niedomyślił się patrzeć na wszystko razem. — Prawda i tu jeszcze daleko.—
— Chodźmy rzekł Tomko — dosyć w istocie słyszałem żeby w nic niewierzyć. Ale to wina methody, ludzie zbyt odważnie puszczają się bez faktów na morze synthezy, z tąd błędy.
— Myślisz że wielość faktów nagromadzonych zabezpieczy od błędu? Wcale nie! Zobacz co się dzije z chemją; składa się ona z stu tysięcy formułek i formuł które leżą rozsypane po ziemi bez znaczenia, bez związku; są dokładne, ale do niczego nie prowadzą, bo ich syntheza nie powiązała.
Zresztą kochanie moje, ty myślisz, że synthezą syntheza, a analizą analiza; w tem się okrutnie mylisz, ot chodźmy na lekcją logiki, a i o methodzie posłyszym.
— Chodźmy, zgoda.