Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Tomko Prawdzic 090.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

starannie... Na przykład w r. 1454 zakrywał kometa księżyc, tak był blisko ziemi — Mój Boże! szczęśliwi co to widzieli! nam się pewnie nic podobnego nie trafi! I westchnął Astronom a Tomko zrażony zabierał się do wyjścia.
— Co? jak ci się zdaje? dużo tu prawdy myślisz? spytał go Baron ciągnąc za połę — Chłopiec nic nie odpowiedział, lecz spuścił głowę i umilkł. Nauczyciel żegnając ich przez drzwi dodał:
— A proszę na lekcje.
— Uczyć się przypuszczeń! dorzucił Baron ze śmiechem.


XII.

— Wiesz co, nie martw się kochany Tomku, mówił schodząc ze wschodów German do swego towarzysza — gwiazdy wysoko, niebo daleko a i nasze oczy nie wyśmienite i rozum na to za mały — tu prawdy trudno się dopytać, kiedy ona tylko na promykach do nas wędruje, które chwytać potrzeba nim błysnąwszy krótko zagasną. Prawda musi być dla nas w postrzeganiu rzeczy bliższych, przeznaczonych byśmy je nieustannie badali.
Ot właśnie jesteśmy pode drzwiami professora fizyki — słyszę krzyk dzieci, a professorowie fizyki zwykle ich miewają podostatkiem, może dla tego że nie siedzą w domu — Chodźmy no do niego —
— A chodźmy, rzekł obojętnie Tomko.
— Myślę że on być musi na lekcji, rozpoczynać ją musi, bo to właśnie godzina jego, wiec spieszmy lepiej do sali.