Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 2 107.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łudniowego spoczynku, Biskup na koń pomógł jej wsiąść, pobłogosławił, przeprowadził, a pozostawszy sam, śmiał się złośliwie... Niewiastka uczyni jakom jej radził, mówił w duchu. Czarny się wstydzić będzie musiał... Rycerstwu się śmiesznym stanie...
Dokuczyć Bolkowi i Czarnemu najmilej mu było.
Niezapomniał przestrzedz Księżnę, aby nie wydawała go, iż on jej tą radą w pomoc przyszedł.
Wróciła Gryfina do Sieradzia na wysoki zamek nad Wartę i Dzwigoczowę, do pustych komnat, z których okien po całych dniach patrzała na błota i łęgi, na Wartę przez nie płynącą, dalekie lasy i dość pustynne okolice. — Męża i teraz nie znalazła w domu, uwijał się kędyś na łowach.
Płakała więc samotna, a więcej jeszcze gdy powrócił, a do niej nie przyszedłszy, przez komornika ją tylko pozdrowił. Kazała się do stołu prowadzić, usiadła przy nim, ledwie przemówił do niej. Gniew ją coraz większy ogarniał.
Czas jakiś upłynął, a nic się w pożyciu nie zmieniło, rada ks. Pawła z gniewu przychodziła jej do głowy i upajała ją.
Około następnej Wielkiej Nocy, z pozdrowieniem i podarkami zebrali się Sieradzanie do pa-