Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 2 079.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Na księcia Bolesława nalegano ciągle, ażeby on tej rozpuście i wyuzdaniu koniec położył. Szczególniej zawzięcie instygowali przeciw Biskupowi Toporczycy oba.
Zgorszenie w istocie wielkie było, szemrało niższe duchowieństwo, a co gorzej, niektórzy pasterza naśladowali. On zaś im dłużej trwał bezkarnym, tem się stawał zuchwalszym nie kryjąc się z niczem.
Bieta panowała nad nim, czyniła co chciała, ważyła się na wszystko.
Widywano ją bez zasłony w oknach dworku, jeżdżącą na wozach, których konie i ludzie biskupi byli jak ona. Znało ją już miasto całe i wytykało palcami.
Jeździła i chodziła urągając się niewiastom uczciwym, w końcu nawet na Wawel do kościoła poczęła strojna przybywać, cisnąc się przed same kratki i oczy zwracając na siebie.
Starszy z Toporczyków Żegota, nieustannie księcia Bolesława kusił, ażeby wprost jawnogrzesznika porwać kazał, zamknąć gdzie na zamku jakim i do Rzymu posłał sprawę, dla czego to uczynił.
Z założonego przez księcia Bolesława klasztoru Św. Franciszka lub Dominika, jednego z mnichów łatwo wysłać było, jako mniej zależnych od władzy biskupiej, bo zakony te pod bezpośrednią papiezką opieką zostawały.