Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 1 199.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Potrzeba było przełamać wstręt do człowieka a uczcić pasterza.
Ksiądz Paweł tam, gdzie jako Biskup występował, godność swą wysoko nosił, i tu wszedł jako dostojnik kościoła, jako poseł niosący pociechę. Z pokorą niemą przyjęły go dwie pobożne panie, Salomea spuściwszy oczy, unikała wejrzenia nań, księżna Kinga w cieniu usiadła na boku.
Ofiarował się ksiądz Paweł do modlitwy.
Tu zniknąć musiał człowiek, grzeszne naczynie, przez które łaska zstąpić mogła.
Cicho — z przejęciem szeptano za nim modlitwy.
Po skończeniu ich, Biskup wystąpił ze słowami pociechy, napomykając o tem, iż kościół za duszę królowej modlić się będzie, i pamięć jej uczci. Umiejętnie wspomniał o ubóstwie kościoła i swojem, kościół właśnie ołowianego potrzebował dachu, bo wieże zaledwie nim pokryte były...
Królowa jakby zatopiona w sobie nic na to nie odpowiedziała. Musiał więc, zawsze niecierpliwy, nie mogący długo na jednem wytrwać miejscu, duszący się tą atmosferą klasztorną Paweł pożegnać błogosławiąc królowę, która już ostatnie pomazanie rano z rąk spowiednika swego Wojciecha przyjęła. Testamant był też spisany, do którego na świadka tylko został wezwany