Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 1 182.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ten poryw ducha ku niebiosom z pogardą wszech ziemskich rzeczy, zaraźliwym był! Imał się on najpiękniejszych kwiatów, szerzył po książęcych dworach.
Zawierano małżeństwa aby żyć bezdzietnie i z osobna, nie zbliżając się do siebie, zdejmowano szaty kosztowne dla przyozdabiania kościołów niemi — nie widziano nic oprócz niebios nad sobą.
Niewiasty pobożne nawracały mężów; mężowie szli za niemi posłuszni. Rycerstwo świeckie przeistaczało się w duchowne, włosiennice zastępowały zbroje. Śmierć była celem nie życie.
Na Skale ze swemi Klaryskami dokonywała tak świątobliwego żywota Salomea królowa, równie pobożna jak Jadwiga Ślązka, cichszego ducha, zatopiona w sobie, osamotniona, bezdzietna, wyschła od dobrowolnego męczeństwa. Przyszła tu pod sam Kraków położyć się ze swym obozem zakonnic, może dla tego, aby żonę brata zyskać niebu a wyrwać małżonkowi.
Z Salomeą częściej obcowała księżna Kinga, niż z mężem, którego unikała. Tu jej najlepiej było; wzdychała do tego świętego ustronia.
Posły codziennie biegały z Krakowa do Skały i ze Skały do Wawelu.
Na drodze co kilka dni widać było kryty wóz pani Kingi, spieszącej do królowej, którą