Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 1 180.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

spieszyli, Paweł tryumfujący jechał do kapitularza, w którym z posępnemi twarzami pół duchowieństwa oczekiwało nań w głębokim smutku, ze łzami w oczach.
Blady, ledwie z choroby powstawszy ksiądz Janko, łamał dłonie powtarzając:
— Zbaw Ty nas Panie, bo upadliśmy głęboko i ręka Twa chyba podźwignąć nas może.
Lud widząc Elekta wołał:
— Niech żyje!
Za nim szli arbitrowie uśmiechający się do siebie...