Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 1 089.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sowaną, a na głowie szyszak zamknięty, którego wierzchołek zdobił czarny orzeł rozpięty.
Męzka to była postać i ojca przypominająca, z twarzą ogorzałą wyrazu dumnego, z wzgardą jakąś na ustach, z wielką siłą we wzroku.
Za nim jechali dobrani doń, dorodni, butni towarzysze broni, przednich rodów niemieckich i ślązkich mężowie, wszyscy niemal tego co i książe wieku, lat dojrzałych, ale jeszcze trzymający się dzielnie i młodzieńczo.
Na widok matki jak najuboższa zakonnica odzianej, bo Jadwiga tylko w razach, gdy obcych przyjmowała, lepszy płaszcz ciemny na ramiona sobie narzucać kazała; — Henryk wzruszony z głową spuszczoną pośpieszył ku niej.. Za nią stała z zapłakanemi krwawo oczyma ks. Anna, żona jego, której się uśmiechnął smutnie.
Skłonił się do kolan matce, która rękę położyła na głowie jego i razem z nią weszli wewnątrz klasztoru.
Rycerstwo księcia Pobożnego, choć samo też pobożnem było, a o płochości teraz myśleć nie miało czasu — przecież do młodszych zakonnic, które z za furty ciekawie wyglądały, uśmiechać się zaczęło.
Takie to były — czasy. Z jednej strony surowość bezlitośna, z drugiej namiętności ludzkie niczem się poskromić nie dające, wyrywające z żelaznych oków, jakie na nie wkładano. Nie za