Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Syn Jazdona tom 1 083.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pomimo przestrogi, udał się książe Henryk do Krośna i tam nań śmierć przypadła.
Nim jej o zgonie jego wiedzieć dano, wiedziała już o nim, ale gdy klasztor rozległ się płaczem i żalem po dobroczyńcy swym, poczęła karcić siostry surowo.
Sama nie wylała łzy jednej.
— Należy się zgodzić z wolą Bożą, a nie szemrać przeciw niej i wyrzekać — mówiła spokojnie.
Widok zwłok męża nie zmienił tej żelaznej bezlitości pobożnej a strasznej, bo ona w niej ludzkie wysuszyła serce.
Patrzano z trwogą na tę istotę błogosławioną, której śmierć sama zatrwożyć, ani poruszyć nie mogła.
Z tego wyrzeczenia się wszelkiego uczucia ludzkiego nic ją wyrwać nie zdołało; nie była już żywą niewiastą, ale cieniem z drugiego świata wygnanym na ziemię.
Miała litość w sercu ale tylko nad temi maluczkiemi a nędznemi, którzy swą nędzą spadli już na ostatni szczebel dzielący zwierzę od człowieka.
Trzynastu takich nędzarzy, pokrytych rany obrzydliwemi, krostawych, brudnych, ropiejących, połamanych, miała przy sobie zawsze na wyprobowanie chrześciańskiego miłosierdzia. Tych ona sama wybierała sobie najpoczwarniejszych, naj-