Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Strzemieńczyk Tom II.djvu/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bym to czynił — rzekł Grzegorz — lecz młody król nie potrzebuje, aby mu jego obowiązki przypominano.
Wtem Cesarini za rękę go pochwycił.
— Ojcze kochany — zawołał. — Wszystko na świecie jest względne, obowiązki mają hierarchię i stopnie... Dla najwyższych trzeba podrzędne umieć poświęcić.
Nie wątpię o miłości waszej dla pana, ale służycie mu źle, chcąc go uczynić maleńkim polskim królem, gdy my go pragniemy mieć wielkim bohaterem chrześciaństwa...
Polska się nim pochlubić będzie mogła przed narodami!!
Grzegorz z Sanoka skłonił głowę.
— Pozwolisz mi przewielebność wasza przypomnieć sobie, że już jedna królowa polska, Jadwiga, poświęciła się raz dla kościoła i ochrzciła całą Litwę białą ręką swoją!
— Kościół pewnie jej tej zasługi nie zapomni — odparł lekceważąco kardynał. — Dziś chrześciański świat wyrządza wam tę cześć, że waszego króla wybiera za wodza, a wy...
— A my? — przerwał Grzegorz — skłaniamy głowy! ale wolno nam rzec, że czynim ofiarę...
Ułagodzony znowu przysunął się do mistrza Cesarini i pofale rękę mu kładąc na ramieniu szepnął na ucho.