Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Strzemieńczyk Tom II.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szek zagai to posiedzenie, gdy król po małej chwili odezwał się sam.
— Czynię was sędziami tego, co najpilniejszem mi się widzi. Sądziliśmy, że wybór był zgodny; tymczasem widzimy już coraz dobitniej, że królestwa i korony orężem się dobijać potrzeba. Nie lepiejżeby było zaczekać, aż się Węgrowie zgodzą i wybór ten uznają, a teraz powrócić do Polski?
Spojrzał po przytomnych, którzy czas jakiś milczeli. Marszczył się biskup krakowski.
— Zaprawdę nie będę taił — wtrącił Jan z Tęczyna — że ja zupełnie podzielam to zdanie... Czeka nas tu wojna... a król, co przelewając krew przyszłych poddanych, dobijać się musi panowania...
Nie dał mu dokończyć biskup krakowski.
— Garść warchołów jest przy królowej, wszystko co zacniejsze z nami!! — zawołał. — Mam ufność w Bogu, że tak jak Preszow się poddał, inne miasta przyniosą nam klucze... Szymon biskup jagierski ręczy nam za to...
Za biskupem zaczęli odzywać się inni, potakując mu i twierdząc, że cofać się byłoby sromem i zawodem uczynionym narodowi, który Polsce i królowi jej zaufał.
Jeden tylko wojewoda krakowski i Przedbor z Koniecpola, z królem trzymali. Władysław, raz wypowiedziawszy myśl swoją, nie odzywał się