Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Strzemieńczyk Tom II.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mieszkają na zamku... tuż przy izbach, które zajmują, jest wnijście do skarbca... Zamki potrzeba wyłamać! koronę królewską trzeba dostać i przywieść tu, aby tego króla cudzego ukoronować nie mogli. Ja ją mieć muszę!
Kottanerin przelękła się srodze i drżeć zaczęła.
— A jakże ja tego dokazać potrafię!
— Wezmiesz wiernego sługę do pomocy... wybierz sobie kogo chcesz — kończyła królowa obejmując ją białemi rękami. — Drzwi są opieczętowane, dam ci małą pieczęć moją, abyś ją przyłożyła na nowo. Nocą wyłamać zamki łatwo... A! tę koronę, tę koronę mój syn... bo ja muszę mieć syna, winien ci będzie!!
Szaloną myśl, którą tylko miłość matki natchnąć mogła, raz powziąwszy, Elża nie chciała się jej wyrzec. Z chorobliwą natarczywością zmusiła niemal przerażoną Kottanerin, aby zgodziła się na wykradzenie, i wyprawiła ją natychmiast...
Miesiąc zaledwie upłynął od przeniesienia się do Komorna, gdy Niemka dobrawszy sobie pomocnika w prostym ale odważnym słudze, który miał jej towarzyszyć, dnia jednego rano bardzo puściła się do Wyszehradu, modląc przez całą drogę...
Było to w styczniu, sanna trzymała jeszcze, Dunaj okryty był lodem... Magyar, człek silny i pewny, wiedział co miał do spełnienia w Wy-