Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Strzemieńczyk Tom II.djvu/096

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wylewach, o niemożności przedarcia się tam. Wspaniały orszak, ciężkie ładowne wozy, czekać musiały.
Na zamku, w podwórcach wyglądało wszystko tak, jakby jutro miano w imię boże wyruszyć, ale nawet królowa, niecierpliwiąca się i pożądająca, aby syn co prędzej uzyskał koronę, nie śmiała namawiać do podróży...
Wiosna nie przychodziła.
Natomiast usłużne gońcy od granic, codzień przynosili nowe wiadomości o królowej Elży, która z Cillym Ulrykiem, Garą i Austryakami, sposobiła się stawić opór i odwoływała do pomocy cesarza Fryderyka... Utrzymywano, że Cilly w pięćset koni już był się wyprawił zająć Budę dla królowej, gdy go Szymon Rozgon biskup uprzedził.
Rozpowiadano, że na wszystkie strony rozsyłała królowa z listami, obietnicami, i korzystała z czasu, aby polskiemu wybrańcowi zatamować drogę.
Nie mówiono o tem głośno w Krakowie, wcale przeciwne puszczając pogłoski. Niemniej wiedział biskup Zbyszek i królowa, że układy, na które pozornie tylko Elża przystała, zerwane przez nią zostały.
Można było przewidzieć, że powrót do Polski nie nastąpi tak rychło. Ostatnie dni zajęło wy-