Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stare dzieje.pdf/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
BOLESŁAW.

Ho! ho! nie mnie!

BARTŁOMIEJ (patrząc mu w oczy).

Pewnieś ty znowu stał jak trusia? a tu potrzeba się było wziąć do niéj ostro, mospaneńku, one to lubią... obcessowo... nie tracąc czasu, buch do nóg i oświadczyć się....

BOLESŁAW.

Mnie tego uczyć nie potrzeba! znamy się z tem.

BARTŁOMIEJ.

Ale koniec końcem, cóżeś zrobił?

BOLESŁAW.

Ja? com zrobił? Mówiłem w ogólności, przygotowawczo... tak... z ogródką... Naturalnie, była nieco zdziwiona, trochę rozczulona....

BARTŁOMIEJ.

Nie obraziła się bardzo?

BOLESŁAW.

Nie! wcale! Dość to dobrze przyjęła, wcale nawet z siebie i z niéj kontent jestem....

BARTŁOMIEJ
(uważnie popatrzywszy mu w oczy).

A nie łżesz, kochanku?