Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stare dzieje.pdf/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
BARTŁOMIEJ (wachając się).

To względem tych interesów. (na stronie) Ani rusz! dławię się, dławię, a powiedzieć mu nie umiem, (głośno) Zkąd tu wziąć pieniędzy, już za zaległe procenta bankowe chcą majątek spisywać.

HRABIA.

Okropna rzecz! nigdy mi swobodnie odetchnąć nie dacie! Interessa! a! przeklęte interessa! Ależ przecie mogliby poczekać... mam nadzieję... stryj by mi pomódz powinien.

BARTŁOMIEJ.

E! stryj!... (macha ręką) a co się tycze czekania, było już tego dosyć, jaśnie panie!

HRABIA.

Cóż tu począć! radź mi, proszę cię.

BARTŁOMIEJ
(chce mówić i wstrzymuje się ciągle).

Trudno! trudno... to jest... jaśnie panie —

(na stronie)

Ani weż przez gębę przejść nie może... trzeba się było choć wódki napić, na czczo nie ma sposobu.... Chyba już później powiem, teraz nie mam siły... nie chcę go martwić.

(głośno)

Jaśnie pan wie lepiéj, co robić!