Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 3 120.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Odwrócił się ludziom nadbiegającym ręką ich wskazując.
— Związać ich!.. do ciemnicy!
W mgnieniu oka czeladź się na kneziów rzuciła, ci barkami oparłszy się o siebie, dobyli mieczów i stawali do obrony. W tém jeden z pachołków rzucił się na ziemię i za nogi chwyciwszy, obalił młodszego, drudzy za ręce ich już chwytali.
Powstał krzyk i wołanie. Związano obu mimo oporu leżących na ziemi.
Ze dworu na hałas ten powybiegały niewiasty, służba, z najdalszych kątów wysypywało się co żyło, psy ujadać zaczęły, niedźwiedź zaryczał spinając się na łapy. Dwu kneziów wiedziono do ciemnicy.
Była to nie izba ale jama na pół w wałach, w pół pod ziemią wygrzebana, dylami ostawiona, ciemna, którą drzwi ciężkie zamykały jak studnię. Długa szyja od wnijścia schodziła w dół do wilgotnéj pieczary.
Chwostka synów na ręku niosąc, popychając, ciągnąc, pomimo rzucania się i oporu, rzucono do głębi i natychmiast zawalono drzwi, na które ciężki kamień się potoczył.
Wrzawa nagle ustała. Stary Miłosz począł chodzić po podwórzu, koszulę szarpiąc na piersi, dysząc i jęcząc straszliwie, tarł czoło i łamał dłonie; wiatr długą siwą brodę mu rozwiewał.