Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 3 067.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



IV.


Na ostrowiu, na Lednicy, u brzegu stał mnogi lud, patrząc i przysłuchując się w milczeniu.
Od dalekiego lądu wiatr mu przynosił wrzaski i dym, w którym czuć było palące się zagrody, od lądu woda niosła mu trupy, które podpływały do ostrowu, jakby o pogrzeb prosiły.
Płynęły w wiankach zielonych dziewczęta, jak na wesele poubierane, i niewiasty starsze w namitkach białych, które woda porozwiązywała i dzieci ze ściśniętemi rączkami, a straszliwie otwartemi oczkami ślepemi. Mrok padał, na lądzie tylko ognie widać było i dym, który pod wieczór rozścielał się jak chusty sine.
Stali u brzegu wszyscy z chramu wybiegłszy, i Wizun na kiju sparty i siwowłosa Nania i Dziwa z twarzą bladą, i stróżki od zniczowego ogniska, przy którém jedna ledwie została. Stali milczący, patrzali a słuchali — i co przypłynął trup wiatrem