Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 3 022.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wie przystąpili, wystawiono niecki z mięsiwem i chlebami i napój, prosząc wszystkich — na strawę.
Posiadano na ziemi około wozów. Wizunowi poczestne miejsce zrobiono i częstować się poczęli z dobrą myślą. Dzień téż był dziwnie pogodny i piękny; napoju wszelkiego stało siła, a gdy się raz ugaszczać zaczęto, ani się postrzeżono, jak dobra część dnia na ucztowaniu zeszła. Wizun milczał. Myszkom się zdało, że go mieli za sobą, a Leszkowie prawie byli pewni, iż przeciwko nim nie stanie. Więc nim do koła szli, prosili go, aby im radę dał, co czynić mieli, dla rychlejszego sprawy końca.
Stary obejrzał się dokoła i namyśliwszy począł.
— Potom ci ja tu się przywlókł, ażebym wam prawdę przyniósł, nie z siebie ale z tego źródła, zkąd ona płynie. Umyślniem odbył pielgrzymkę do miejsc świętych, pytając co czynić, abyśmy się od biedy uratowali. Wracam z niéj właśnie. Byłem daleko, byłem po kontynach Światowida, Radegasta, Porewita... byłem na Kołobrzegu, Szczecinie, w Retrze i na ostrowiu świętym Ranów, u Czarnego-Stawu... Bogowie tam królują, którzy całemu plemieniu naszemu rozkazują, Obodrytom i Wilkom równie jak Ludkom i Polanom...
Nie ma u nas takich chramów i takich bóstw, jak te, co są u Redarów i Ranów... czcimy i my przecie Rugiewida o siedmiu twarzach i mieczach siedmiu, Trygłowa o trzech głowach, Porewita