Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 2 164.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z mięsiwem, chlebem i korowajami świątecznemi, a około nich kadzie z napojem, czerpaki i kubki.
A nim się obrzęd postrzyżyn rozpoczął, gdy ciągle Myszkowie i Ścibory i rodzina a drużbowie i znajomi ciągnęli, gwarzono przy jadle i napoju.
Gość młodszy znowu jak wczoraj mówić począł, zachęcając Polanów, aby się z braćmi Morawcami i Czechy, i innemi łączyli dla opierania niemcom, gdyż niebezpieczeństwo od nich było wielkie, a zmódz go inaczéj nie potrafiłoby „słowo“, tylko wspólnemi siły.
Na co Myszkowie rzekli:
— Dajcie nam naprzód co złe obalić i z korzeniem wywrócić, potém pomyślim, co w miejsce jego osadziemy.
Dwór, podwórko i łączka pod drzewy około południa pełne były gości. Zbliżała się tedy chwila, gdy postrzyżyny dopełnić należało. Miejsce kapłana zwykle w rodzinie głowa domu zajmowała; ojciec składał ofiary i prowadził do miejsc świętych. Doszedłszy lat siedmiu chłopcy z rąk matki i z pod dozoru niewieściego przechodzili pod władzę ojca, zaczynając się sposobić do przyszłego zawodu wojaków, rolników i ziemian. Najczęściéj oddawano ich naówczas, jak się to dzieje u wielu jeszcze plemion kaukazkich, w opiekę stryjów lub starszych braci, gdyż serce ojcowskie słabszém dla dziecka bywa, do powolności skłonniejszém, a su-