Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 1 214.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zamilkła, i wracając do swego, odezwała się znowu.
— A ty Dziwo, nie idź na Kupałę.
Uśmiechnęło się dziewczę, Żywia swoją jéj dłoń podała. Jaruha głową potrzęsła.
— Rodzone dwie dłonie, siostrzyne... — poczęła mrucząc — a dole, a dole! gdzie jednéj do drugiéj!..
— Którąż z nas byćbyś chciała? — spytała Żywia.
— Ani jedną, ni drugą — śmiejąc się, rzekła stara — znowu żyć, znowu płakać, znowu młodość nosić aby stracić!.. O! nie! nie!.. ani białéj, ani czarnéj, ani żadnéj nie chcę doli... Miodu ja kubeczek wolę, a potém sen słodki, sen złoty, a choćby się już nie budzić... W kubku miodu szczęścia tyle, ile go już na całym świecie nie ma... A ty, nie idź na Kupałę...
Dziewczęta z na pół oszalałéj staruszki śmiać się poczęły. Jaruha śmiała się z niemi.
Wzięła znowu zwieszoną dłoń dziewczęcia i patrzyła w nią.
— Rozmiłował się w tobie strasznie — szeptała.
— Kto?
— Nie wiem! ktoś! ładny chłop, młody, bogaty... Ej! nie idź na Kupałę...
— Ale z nami bracia i rodzina będzie... cóż się nam tam stać może? — zawołała Żywia.