Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stara baśń tom 1 047.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



III.


Pomilczawszy chwilę, Wisz spojrzał na Niemca.
— Dostaliście się tu szczęśliwie — a daléj? dokąd myślicie?
— Dokąd? zwolna powtórzył, jakby niechcąc się z tém zdradzić co zamierzał, Hengo — dokąd? Ot — sam dobrze nie wiem. Wy tu na znacznéj przestrzeni sami ze swojemi siedzicie i panami jesteście... Ja, żem tu już raz się kiedyś zabłąkał, przywlókłem się i teraz. Daléj puszcza, iść choćby za rzeką obłąkać się łatwo, a na złych ludzi trafić gromadę — którzy z życiem nie puszczą. Po ladajakich chałupach w lesie tłuc się nie myślę, pożytku z tego mało... ale... toć téż gdzieś, nie opodal kneź wasz siedzi... Gdyby do jego grodu nad jeziorem nie było daleko... puściłbym się... Wisz