Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom III.djvu/059

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

my wszędzie mamy tak samo przyjaciół jak wrogów. W Polsce też, choć druhowie zakonu lękają się zdradzić, i nie występują jawnie, lecz są silni i czynni...
Książe — dodał rycerz Malcher — powinieneś jechać do Krakowa... i próbować, ażali tam sobie młodej pani i kogo ze dworu pozyskać nie potrafisz...
— Dobraby to była rada — odparł Semko — gdybym ja jak wy, obok wrogów, mógł liczyć na jakichkolwiek przyjaciół. Nie mam ich tam, a tacy ludzie jak wojewoda Spytek, są zaciętymi przeciwko mnie.
— Może stać się jednak, iż księcia będą przenosili, pomimo to, nad Wilhelma i nad poganina, który żadnego prawa znać nie zechce, a jak niewolników ich w garśćby, wziął żelazną. Jedź książe.
Semko się nie chciał wydać z tem, iż wyjazd jego był już postanowiony, odpowiedział, że się namyśli i rozpatrzy.
W ciągu dalszej rozmowy Malcher nalegał silnie. Semko przekonał się, z niej iż zakon o zabiegach Jagiełły był zawiadomionym, lecz spodziewał się je zniweczyć.
Na samo wspomnienie Litwina, burzyła się w rycerzach krew, widzieli niebezpieczeństwo. Książe rad był zbadać Sundsteina kogo Krzyżacy mieli za sobą w Krakowie, lecz poseł złożył się