Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom II.djvu/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

strojeni rycerze, dwór poprzybierany kosztownie, tłumy czeladzi na nowo ściągniętej, niezbyt zręcznej, ale już postrzyżonej, pomytej i poodziewanej.
Przyszły król musiał się okazać, jak przystało na możnego pana.
Nie było to nigdy w obyczaju książąt mazowieckich, u których patryarchalna panowała prostota, lecz w chwili tej koniecznością się stało występować tak, aby w ludziach wzbudzić poszanowanie.
Nalegał na to Bartosz z Odolanowa, który wszystkiem władał...
Semko już zaszedłszy tak daleko, cofać się nie mógł.
Młody pan nie był rad ani z siebie, ani z wypadków, ani z obrotu sprawy, lecz raz dawszy się wciągnąć, musiał iść do końca.
Bartosz i inni panowie starali się go przekonać, iż cel niezawodnie osiągniętym zostanie. Semko czasem dawał temu wiarę, niekiedy przeczucia miał złe i dręczył się niemi.
Janusz po przestrogach bezskutecznych nie dawał znaku życia. On do niczego mięszać się nie chciał.
Książe od pierwszego wystąpienia, rzucony w ten wir i zamięszanie, niewiele miał czasu do rozmyślania. Wypadki powiązane z sobą, jak łańcuch nierozerwany się plotły. One go wyry-